Ślub plenerowy w ogrodzie - restauracja Umami w Pyskowicach

Jednym z najlepszych pomysłów, na które może wpaść para młoda, jest ceremonia plenerowa. Jak ja się bardzo cieszę, że w ostatnim czasie coraz więcej narzeczonych decyduje się na taki krok! Minusów nie widzę, plusów za to jest cała masa. Kontakt z naturą, więcej swobody, spokojna atmosfera, ale też więcej oryginalności i amerykańskiego snu /nie bierzcie mnie na poważnie, nie zawsze :-D/. Mówiąc serio – ślub w plenerze to świetna sprawa, a jeśli w zanadrzu mamy także plan B, np. namiot czy wiatę tuż obok, to wówczas nie musimy obawiać się pogody. Z planem B w czasie ceremonii plenerowej nawet lekki deszcz nam nie straszny.

Ślub Sandry i Kuby odbył się w restauracji Umami w Pyskowicach. W tym miejscu chciałabym szczerze pochwalić lokal za profesjonalne podejście i perfekcyjne przygotowanie całości, w każdym calu. Był różowy dywan, piękne rozwiązania florystyczne i hamaki. Zadbano nawet o nocne oświetlenie lokalu i otoczenia, co sprzyjało dobrej zabawie i na długo zapadło w pamięci.

Po cywilnej ceremonii (do której Sandra szła po wspomnianym różowym dywanie) nadszedł czas na życzenia. Wszystko na świeżym powietrzu! Jako fotograf, doceniam takie rozwiązanie – dzięki temu mogłam polować na parę młodą i gości, mając świetne światło. Jako dziewczyna z aparatem, powiem Wam jeszcze jedną rzecz – Sandra i Kuba zdecydowali się na krótki plener w dniu ślubu, małą sesję portretową. To naprawdę super opcja, a nawet kwadrans wystarczy, by mieć paręnaście dobrych ujęć. Warto wziąć to pod rozwagę, jeżeli nie chcecie jeszcze raz ubierać się w ślubne stroje i jechać na plener w innym dniu.

A wracając do ślubu, poza pięknym przygotowaniem i detalami oraz suknią Sandry, bardzo podobała mi się także atmosfera panująca na weselu. Spokój i luz, tak bym to określiła. Każdy robił to, na co w danym momencie miał ochotę, DJ nikogo nie zmuszał do tańczenia czy do typowo weselnych zabaw. Przyjęcie toczyło się swoim tempem, goście spacerowali i miło rozmawiali, relaksując się na hamakach, a muzyka była dodatkiem w tle. 

Sandro, Kubo, dziękuję, że mogłam być z Wami w tym dniu.